Jak większość zagadnień z historii Świątnik Górnych ustalenie samych początków jest problematyczne i wynika to nie tyle z braków odpowiedniego materiału źródłowego, co jego interpretacji. Korzystałem głównie z opracowań F. Batki (Przemysł metalowy w Świątnikach Górnych, wiek XVIII, maszynopis), W. Szczygła (praca magisterska) oraz źródeł niedostępnych wcześniej badaczom w postaci Ksiąg sądowych kustosza katedry krakowskiej (Acta iudicialia Custodiae ecclesiae Cathedralis Cracoviensis 1717-1781, wł. rodziny Czerwińskich) i Wypisów źródłowych do dziejów Wawelu opracowanych przez B. Przybyszewskiego zawierających księgi katedralne: Acta Episcopalia, Acta officialia, Acta actorum capituli Cracoviensis i Precepta pro Fabrica Ecclesiae Cathedralis Cracoviensis). Pozostałe materiały umieszczone w tekście.
Fabryka katedry. Jak już zwróciłem na to uwagę w artykule o świątnikach, istotnym błędem wielokrotnie potarzanym w każdej publikacji traktującej o początkach rzemiosła w Świątnikach, było coś, co pozwolę sobie określić jako „mit fabryki katedry”. Błąd ten zaistniał jeszcze w pionierskich pracach F. Batki (Przemysł metalowy w Świątnikach Górnych, wiek XVIII z roku 1935), kiedy to autor utożsamił pojęcie „fabryki katedry” z istnieniem fizycznie warsztatów przy katedrze. Problem w tym, że średniowieczne określenie „fabryki katedry” nie oznacza warsztatów, ale prace wykonywane dla katedry w ramach jej remontów i rozbudowy. Ale nie to jest jeszcze w tym najgorsze, bo Batko wszelkie prace z zakresu kowalstwa i ślusarstwa przypisał świątnikom tłumacząc, że autorzy ksiąg rachunkowych katedry nie wymieniali pracujących osób z imion. Nie jest to jednak w żadnej mierze prawdą. Zarówno katedra jak i Zamek Królewski mieli zawsze stałych rzemieślników (kowali, cieśli), którzy wykonywali tam prace. Stanowisko to było bardzo nobilitowane, o czym świadczą zapiski w księgach kurii (Acta Episcopalia, Acta officialia i Acta actorum capituli Cracoviensis). Ponad to taka osoba najczęściej przewodziła też danemu krakowskiemu cechowi. Ich imiona, a także dokładne adresy zamieszkania, można łatwo odnaleźć. Wszystkie prace wymienione w księgach fabryki wykonywali fachowcy z krakowskich cechów.
Żaden z wpisów do księgi fabryki dotyczących wyrobów kowalsko – ślusarskich nie świadczy o tym, że prace te wykonywali świątnicy. Batko jednak bez namysłu przypisał wszystkie wpisy z tej dziedziny świątnikom (i w ten właśnie sposób rozumiał na przykład wpis z 1594: za dwa zamki ingrichtowege do krat i grobu św. Stanisława 2 zł 10 gr [1] jakoby to świątnicy wykonali te zamki). Należy wziąć wszak pod uwagę to, że świątnicy (których było przeważnie tylko czworo) mieli swoje obowiązki, by przez 24 godziny na dobę obsługiwać katedrę i do tego byli przeznaczeni, a nie po to, by dorabiać sobie w „warsztatach”. Fabryka katedry notuje jedynie wypłaty ze skarbca katedry, a nigdy zaś zysków. Gdyby istniał taki „warsztat”, byłby on najbardziej nierentownym przedsięwzięciem w Królestwie Polskim.
Podam kilka przykładów prac ślusarskich w katedrze i ich autorów. W 1524 starszy cechu Kasper schlosser z Krakowa wykonał kraty do grobowca Władysława Jagiełły i pręty żelazne renesansowego baldachimu [2]. Był głównym ślusarzem Zamku w latach 1510-1535 i w tym czasie wykonał wiele prac także i w katedrze. Poza nim pracował też w tym czasie Błażej ślusarz, który min. w 1532 dostarczył żelazne drzwiczki do pieców, haki i zamki. Stałym ślusarzem katedry był Wojciech Seczeński z Kleparza, który zrobił kratę do wejścia na schody do kaplicy, gdzie wystawiano głowę św. Stanisława [3], wieszaki i zamki do Skarbca katedralnego, śruby do mocowania dzwonów, a specjalizował się wykonywaniu zamków i kluczy. Specjalistą od dzwonów był Stanisław Kośmider z Wieliczki [4], który wykuwał i naprawiał siercza (czyli serca) dzwonów, zajmował się ich regulacją (min. poprawiał Zygmunta). Wszyscy Ci ślusarze mieli swoje warsztaty i kuźnie poza miastem – na Stradomiu, Kleparzu, w Wieliczce czy w Zielonkach, a w katedrze jedynie montowali wykonane przedmioty. Odpada również teoria, że świątnicy uczyli się fachu przyglądając się fachowcom katedralnym w produkcji. Takie informacje z całego okresu funkcjonowania katedry są dostępne w Archiwum na Wawelu.
Należy zatem z cała stanowczością odrzucić teorię, że rzemiosło w Świątnikach miało swój początek od prac wykonywanych dla katedry przez świątników. Ponadto jedynie członkowie cechów krakowskich mogli wykonywać zlecenia na terenie miasta, czyli także w katedrze i na zamku królewskim.
Rusznikarstwo. Początki rzemiosła należy szukać w dobrze znanych i udokumentowanych poczynaniach świątniczan w zakresie produkcji uzbrojenia – zarówno ochronnego jak i broni. Produkcji na tyle znanej, że zyskała w Polsce i nie tylko określenie „świątnicki”. Materiały źródłowe odnoszą się niestety dopiero do XVIII w. Główne informacje posiadamy od badaczy przemysłu polskiego z XIX w. O Świątnikach pisał historyk Franciszek Maksymilian Sobieszczański, Julian Kołaczkowski i ks. Franciszek Siarczyński.
Siarczyński w Słowniku historyczno-statystyczno-geograficznym królestwa Galicji z 1829 napisał pod pozycją Świątniki: Rządny biskup krakowski Tylicki zaprowadził tu rzemieślników, którzy wyrabiali pancerze, broń ręczną, karaceny, szable z żelaza, którego kuźnice biskupie dostarczały. Z nich to utworzeni kowale, ślusarze rozwożąc swe roboty po kraiu, znajdowali korzyść swej pracy, z wielką ich szkodą przepisy celne zawarły im przystęp do Polski [5]. Później jednak zmienił zdanie co do odpowiedzialnego biskupa i w Obrazie wieku panowania Zygmunta III króla polskiego i szwedzkiego z 1859 roku napisał: Wyrabiano też wiele dobrej broni w Korczynie i we wsi Swiątnikach pod Krakowem, gdzie Jerzy Radziwiłł biskup krakowski rusnicarzów osadził. Tych potomki w ślusarskich robót rzemiośle zatrudnienie korzystnie dotąd utrzymują [6]. Zdanie to jest wierną kopią z pracy Sobieszczańskiego (Wiadomości historyczne o sztukach pięknych w dawnej Polsce) z 1849 roku: Wyrabiano też wiele pieknej zbroi w Korczynie i Swiątnikach pod Krakowem, gdzie Jerzy Radziwiłł biskup krakowski rusznicarzy osadził. Tych potomkowie w slusarskich robotach znajdują dla siebie dotąd wygodne utrzymanie [7]. Z powyższych wypisów wynika, że w Światnikach, w czasach, kiedy biskupem krakowskim był Jerzy Radziwiłł (1591-1600) lub Piotr Tylicki (1607-1616) osadzono rusznikarzy, czyli osoby produkujące broń palną, a w szczególności rusznice.
Podobnie, ale o wiele bardziej precyzyjniej, pisze Julian Kołaczkowski (Wiadomości tyczące się przemysłu i sztuki w dawnej Polsce z 1888 r.): Były też fabryki broni w Korczynie za Zygmunta I zkad rusznice po 3 złot. R., a simplices po 1 złt. R. gr. 20 kupowano (Czacki); w Krzepicy i w Świątnikach pod Krakowem w XVI wieku [8]. Dalej wspomina także autor:
Na początku XVII wieku, najcelniejsi włoscy i niemieccy mistrze poczęli w Warszawie osiedlać, gdyż w r. 1607 sejm postanowił, aby Warszawa i Łomża dostateczną ilość rzemieślników do rynsztunków wojennych posiadały, a sejm w r. 1611 dodał do tego także miasto Lublin, ażeby z przyczyny potrzeb i niebezpieczeństw Rzeczypospolitej stan szlachecki z rynsztunków wojennych ogołocony nie został. Prawa krajowe w r. 1611 i 1613 nakazały miastom Wilnu i Kownu, by najdalej do końca 1613 sprowadziły płatnerzy ze wszystkimi do tego rzemiosła potrzebami, tak ażeby tam zaraz zbroje i szyszaki nowe wyrabiać można. W skutek tego powstało płatnerstwo w wielu miejscach, mianowicie: […] w Świątnikach pod Krakowem, gdzie Jerzy ks. Radziwiłł biskup krakowski rusznikarzy osadził.[9]
Kołaczkowski wspomina także, że: W Świątnikach koło Krakowa wyrabiano w dawnych czasach szable, pancerze i zbroje [10], a opisując wyroby żelazne dodaje: Wyroby żelazne świątnickie słynęły oddawna [11].
Szyszak husarski (Muzeum Ślusarstwa w Świątnikach Górnych)
Nie są to niestety pewne informacje, bo brak w nich wskazania źródeł. Jeśli jednak uznać je, to wynika z tego, że pod koniec XVI w staraniem biskupa Jerzego Radziwiłła, sprowadzono do Świątnik rusznikarzy, którzy mieli produkować broń dla chorągwi biskupich, ale wkrótce, bo po ok. dwóch dekadach nastąpiło przebranżowienie się na płatnerstwo. Nie wiemy jednak, z jakich źródeł korzystali XIX-wieczni badacze. Brakuje również informacji ze strony kustosza i kapituły, bo nawet jeśli biskup zorganizował osadzenie w Świątnikach rusznikarzy, to pozwolenie na to musiał dać kustosz i kapituła krakowska. Wątpliwości jest więcej i mnożą się kolejne pytania: dlaczego zaginął ślad po rusznikarstwie, a zaczęło się rozwijać w Świątnikach płatnerstwo? Przecież w XVII i XVIII wieku to płatnerstwo zaczynało już odchodzić do lamusa, podczas gdy broń palna zyskiwała coraz większą siłę militarną. Mocno wątpliwe są również informacje o produkcji szabli w Świątnikach, bo źródła jedynie potwierdzają wykuwania pewnych elementów szabli, tj. krzyży, okuć pochew oraz cały żelaznych pochew do szabel i pałaszy. Również spisy podatkowe nie wykazują tego, by zwiększyła się liczba mieszkańców w tym czasie (ale o tym będzie za chwile). Można jednak założyć, że pierwsze kuźnice w Świątnikach powstały właśnie pod koniec XVI w, bo lufy rusznic wyrabiano rozkuwając rozgrzaną sztabę wokół stalowego pręta, dzięki czemu uzyskiwano lufy znacznie lżejsze i bardziej wytrzymałe niż lufy odlewane.
Pominę milczeniem domniemany związek świątnickiego płatnerstwa z przedsiębiorstwem włoskiej rodziny Cacciów pochodzących z Bergamo. Batko przyjął bez żadnych dowodów, uznając że płatnerze świątniccy stanowili filię zakładów Cacciów. Jak wspominali XIX-wieczni badacze, materiały świątniczanom dostarczały biskupie manufaktury. Jednakże brak przesłanek ku temu, by stawiać takie tezy, bo nie tylko włoscy dzierżawcy dóbr biskupich z rodziny Cacciów produkowali żelazo i stal. Batko zapewne zasugerował się tym, że Sobieszczański i Siarczyński w zdaniu poprzedzającym rusznikarzy ze Świątnik wspomniał o działalności Jana Hieronima Caccio w okolicach Kielc).
Ze spisów i ksiąg parafialnych. Przyjrzyjmy się teraz informacjom zawartymi w spisach podatkowe i mogilańskich księgach parafialnych. Podam chronologicznie przykłady:
1581 r. (spis podatkowy) – w Świątnikach znajduje się 12 zagrodników, 2 komorników (najemców) z bydłem, 2 komorników bez bydła, 3 rzemieślników i 1 dudka (muzykant) – podana liczba przy spisach podatkowych nie oznacza osobę, ale podmiot podatkowy, można rozumieć że były 3 rodziny lub 3 warsztaty rzemieślnicze we wsi) [12]
1629 r (spis podatkowy) – 12 zagrodników z rolami, 2 komorników z bydłem, 7 komorników bez bydła, 1 rzemieślnik i 1 muzykant [13]
1644 (księgi parafialne) – żył ślusarz Urban Popek [14]
1652 r (spis podatkowy) – prawdopodobnie 4 rzemieślników[15]
1662.11.02 (wykaz chrztów) – rodzicem jest Tomasz Błoniarz (rzemieślnik wykonujący okna) [16]
1665.06.07 (wykaz chrztów) – matką chrzestną jest Anna Ślusarka [17]
1666.02.14 (rejestr małżeństw) – świadkiem był min. Józef Slosarz [18]
Według spisów podatkowych rozwój rzemiosła datuje się dopiero w połowie XVII w. Rzemieślnicy z lat wcześniejszych to najprawdopodobniej osoby naprawiające sprzęt rolniczy, błoniarze czy cieśle. Jeżeli początki rzemiosła w Świątnikach oznaczały sprowadzenie ludzi ze sprzętem, to nie zostało to ujęte w spisach podatkowych, co wcale nie musi być sprzecznością, bo zarówno władze świeckie jak i duchowne zwalniały dla zachęty z podatków i wszelkich zobowiązań zbrojmistrzów pochodzących nie tylko z Polski, ale i całej Europy.
Mogło to wyglądać w ten sposób, że dzięki szerokim włoskom kontaktom biskup Radziwiłł sprowadził z Włoch zbrojmistrza o nazwisku brzmiącym jak Terrellio zapewniając mu otwarcie w Świątnikach własnej kuźni, gwarantując mu zwolnienie od podatków w zamian za to, że miejscowych chłopów weźmie na czeladników i po wyedukowaniu pomoże im wybudować własne kuźnie i rozpocznie produkcję dla wojsk biskupich. W roku 1629 wójtem gromady był niejaki Marcin Terella, o nazwisku bez wątpienia włoskiego pochodzenia.
Płatnerstwo. Produkcja uzbrojenia w Świątnikach rozwijała się równie dynamicznie, co kolejne poczynania zbrojne w XVII w. Wytwarzano elementy broni (głównie krzyże szable i pałaszy oraz żelazne pochwy i okucia to pochew), ale przede wszystkimi uzbrojenie ochronne (husarskie zbroje, półzbroje, szyszaki, karwasze, obojczyki, naramienniki). Zamawiali zarówno wielcy magnaci na uzbrojenie swoich oddziałów husarskich i pancernych, ale także pojawiały się zamówienia indywidualne, często załatwiane bez pośrednictwa cechu i kustosza. Świątnickie wyroby były jednocześnie tanie (bo przeważnie nie posiadały kosztownych i pracochłonnych zdobień, ale pojawiały się też proste zdobienia głównie w mosiądzu), ale i solidnie wykonane więc cieszyły się dużym powodzeniem.
W rejestrze ruchomości z 31.03.1712 r. po Stanisławie Ważyńskim, towarzyszu pancernym chorągwi wojewody małopolskiego, wśród wymienionych ubiorów, pancerzy, broni, końskich kulbak są także „karwasze świątnickie z łapciami w mosiądz oprawne” [19]
Krakowski cech. W księgach cechowych można znaleźć informacje o współpracy płatnerzy świątnickich z miecznikami krakowskimi. I tak przy produkcji szabel i pałaszy w Świątnikach wykuwano jelce (zwane potocznie krzyżami), pochwy żelazne i okucia, natomiast w Krakowie oraz Pilicy (pow. zawierciański) wykuwano klingi, a miecznicy składali broń. Ale zapisów wynika również, że z usług świątniczan korzystali także przedsiębiorcy omijający cech, o czym wspomina historia niejakiego Tymińskiego, który na szabelni w Pilczy i w Świątnikach ustawicznie siedząc skupował towar od płatnerzy bezpośrednio omijając cech i uprzedzając innych sprzedawał po dworach i gospodach. W pewnym momencie przyszło duże zamówienie do cechu jakośmy się na cech podjęli roboty dla Węgrzyna sto szabel, o którym Węgrzynie dowiedział się tenże Tymiński i wygotował sto szabel, odmówiwiszy go od nas i wziąwszy zadatek od Węgrzyna, więcej po kilka razy przysposobił nam roboty, dla której i my się zawiedli na robocie i Węgrzyn nie chciał od nas brać szabel [20].
W dniu 8 stycznia 1761 r. rajcy krakowscy zatwierdzili uchwały odnoszące się do cechu mieczniczego, w których w punkcie szóstym zabrania się, aby nikt nie handlu bronią z pominięciem cechu, tudzież na kuźnie zjeżdżać, klingów jako w Świątnikach fordimentów, krzyżów i griffesów i innych okowów, nawet i po drogach zastępując, na przeszkodę i zgubę cechu mieczniczego i szpadniczego krakowskiego wykupywać nie ważył [21], gdyż grozi to konfiskatą towaru. Skargi cechowe zawierają jednakże sporo informacji o tzw. przeszkodniakach z podkrakowskich wsi, czyli płatnerzach, którzy na własną rękę wykonywali zlecenia omijając cech i jego prawa.
Z Acta iudicialia. Wiek XVIII oznaczał schyłek najsilniejszej polskiej formacji bojowej – husarii. W Świątnikach wciąż jednak produkowano uzbrojenie – takie, na jakie było zapotrzebowanie. Oprócz powyższego przykładu wiele przykładów działalności płatnerskiej można w Księgach sądowych kustosza katedry krakowskiej (Acta iudicialia Custodiae ecclesiae Cathedralis Cracoviensis) [22].
W rozprawie z 15.12.1739 roku czytamy[23], że zmarły Marcin Kotarba posiadający własną chałupę z kuźnicą zaciągnął wcześniej dług u Walentego Jarskiego (wójta) w wysokości 80 zł, zaznaczając, że jeśli nie odda to ten dom i kuźnie zapisuje pożyczkodawcy. Sąd kustoszowski potwierdził przekazanie nieruchomości Jarskiemu. Ponadto sąd wylicza pozostałe po nieboszczyku narzędzia: 2 śrubstaki, miech i młot, jako zadośćuczynienie pozostałych długów po zmarłym.
Najistotniejszym zapisem z Akt sądowych kustosza jest ustawa magistrów płatnerskich z Górek zwana ordynacją płatnerską czy statutem. Jego sformułowanie było konsekwencją rozwiązanie przez wójta Mateusza Terelli sporu z między magistrami płatnerskimi Antonim Kozłem i Marcinem Zakułą zwanym Konikiem, a braćmi Bartłomiejem i Jędrzejem Zakułami, uczniami płatnerskimi, którzy podkupili zakontraktowany węgiel Kozła, czynili kłótnie i swary w kuźni Zakuły i rozpowiadali nieprawdę innym o Marcinie Zakule oraz Janie Zakule, u którego terminowali. Sprawa na tyle zbulwersowała opinie publiczną w Świątnikach, że wójt chciał, aby sąd kustosztowski ukarał winnych srogo, jednak sprawę nakazano rozpatrzyć w sądzie wójtowskim. W dniu 13 września 1755 roku wójt zebrał przysiężnych i wszystkich płatnerzy świątnickich, aby wydać wyrok i ustalić zasady postępowania w innych podobnych przypadkach. Poniżej przedstawię tekst owej ustawy, ponieważ wcześniejsze publikacje zawierały niepełny tekst:
1mo. Kiedy magister ieden drugiemu zepsuje targ, albo zgani robotę, dla swego profitu, na którą stanął kontrakt, lub umowa, za takowy występek, podległy będzie karze grzywien dwadzieścia, Zwierzchności Kustoszowskiej 10, Urzędowi 10 y w tymże Urzędzie plag 50.
2do. Kiedy się który magister podeymie roboty iakiey, iako to zbroi na chorągiew, y bierze kontrakt, na którym kontrakcie zawsze zwykli podpisywać całą Gromadę. Więc gdy się takowa robota trafi, powinien to czynić ten magister z wiadomością całego Urzędu, y innych magistrów, a niepotaiemnie, bo gdyby zawiódł, toby cała Gromada była w kłopocie, iako się częstokroć przytrafiało. A zatym ieżeli kto takowy kontrakt potaiemnie uczyni, za nieważny go mieć chcemy, y wolno ten kontrakt y zadatek do Urzędu Wóytowskiego odebrać, y dać takiemu magistrowi, któryby rzetelny y niezawodny był. A ten coby potaiemnie uczynił, podlega wyżey wspomnianey karze y winie.
3tio. Aby magistrowie niedawali żadney płatnerskiey czyli ślusarskiey roboty za granicę i do inszych wsiów, ale raczey życzył bogatszy uboższemu w swojey wsi kawałka chleba, żeby się mieli czym obżywić, podatek tak Pański iaki y Rzeczypospolitey opłacić, takowy będzie podległy wyższey wyrażoney karze y winie, który będzie dawał robotę do cudzey wsi ludziom zagranicznym.
4to. Aby ieden drugiemu roboty żadney nieganieł, tak w Krakowie po kramach, iako y na inszych mieyscach, co nam często a gęsto wyrzucaią na oczy y sami kupcy krakowscy, więc ieżeli którykolwiek będzie w tym obwiniony, za takową zazdrość podpada wyżey wyrażoney winie y karze.
5to. Ażeby żaden magister nieważył się przyimować człeka ogranicznego do rzemiosła, bez wiadomości Urzędu y magistrów, gdyż w tym krzywdę maią nasi sukcesorowie y potomkowie, bo swoich częściey zażywamy do domowey posługi, a obcych na warsztat. Więc y w tym ieżeli który magister przyimie na ćwiczenie do rzemiosła iakiego chłopca, powinien się wysługiwać lat siedem z rzemiosła, y powinien wstępnego dać magistrom piwa beczkę, magister zaś chłopcu ćwiczenie w Boiaźni Pana Boga y w rzemiośle y aby niebył nagi y głodny
Działo się to w domu Mateusza Terelli Wóyta natenczas Góreckiego y w obecności iego, tudzież Balcera Bodzonia, Stanisława Bodzonia, Kaźmierza Synowca, Marcina Drabika, Antoniego Kowalczyka y Jana Gorzkowskiego przysiężnych. [24]
Poniżej podano imiona obecnych płatnerzy świątnickich, którzy zaaprobowani tą ordynację:
|
|
W dniu 9 października 1755 kustosz ks. Michał Maurycy Komecki aprobował ustawę uznając ją za słuszną i sprawiedliwą. Ciekawą sprawą jest to, że w Świątnikach było wówczas 40 płatnerzy, a jeden z wpisów z tamtego okresu wspomina, że gromada liczyła 87 mężczyzn. [25]
.
Już niedługo przyszło wcielić w życie ustawę w odniesieniu do niezdrowej konkurencji wśród płatnerzy, gdy 19.11.1755 roku płatnerz Marcin Zakuła zwany Konikiem pozwał Stanisława Bodzonia o to, że rozpowiada potencjalnym klientom nie prawdziwe informacje, min. niejakiemu panu Moszczyńskiemu powiedział, że Konik pije i nie dba o robotę, więc ten Moszczyński u niego zlecił robotę. Dochodziło również do podbierania kontraktów – w 1754 roku Jan Zakuła maister płatenerski wraz z Mateuszem Terelą otrzymali zlecenie od wojewody ruskiego, natomiast bracia Adam i Antoni Kozłowie wraz z Marcinem Konikiem obiecali towarzyszowi pancernemu tej chorągwi, Dominikowi Odrowąż-Pieniążkowi, że wykonają 3 blachy (tj. zbroje) z tego kontraktu, przez co Jan Zakuła dostał mniej, choć mógł spokojnie wykonać całość roboty. Sąd wymierzył surową karę: musieli zwrócić Janowi pieniądze za robotę, którą mu odebrali, a poza tym zgodnie z statutem płatnerzy każdy musiał zapłacić po 20 zł na dla kustosza, 10 zł dla urzędu gromadzkiego i 50 uderzeń. Marcin Konik i Antoni Kozioł przeprosili i oddali Zakule pieniądze, więc sąd zwolnił ich od grzywien i plag, natomiast Adam Kozioł, który był głównym buntownikiem i obiecywał spuszczenie cen do 10 zł za zbroję oraz 20 szabel zdobionych mosiądzem otrzymał karę w pełnym wymiarze. Miał on zresztą sporo więcej na sumieniu, a wszystko po to, by zniszczyć Jana Zakułę, łącznie z tym, że sfałszował kontrakt dla pana Konieckiego wymazując imię Zakuły i wpisując własne, przekupił gospodarza karczmy, gdzie miało dojść do podpisania kontraktu Zakuły na chorągiew do Jasła i spisał kontrakt zanim dotarł tam Zakuła. Wcześniej zniszczył swego ojca podbierając mu kontrakty przez obniżanie cen za zbroje [26].
Adam Kozioł często figurował w tamtych latach w rejestrach sadowych. W dniu 10 maja 1757 ponownie został oskarżony przez żydowskiego handlarza Szymona Berka, że zakupił wraz z żoną Katarzyną srebrny pas i korale za 24 złote pod zastaw materiałów na produkcje zbroi na chorągwie pana Potockiego [27].
Również sprawa z 7.06.1764 roku dotyczy naruszenia ordynacji płatnerskiej. Antoni i Adam Kozłowie wzięli bowiem kontrakt na 4 zbroje, 2 zbroje pocztowe i 2 zbroje towarzyskie. Suma wyliczona przez kustosza za robotę wynosiła 44 talary tj. 352 złote polskie. Sąd ukarał surowo zarówno płatnerzy jak i urząd wójtowski za nieostrożne postępowanie przy przyjmowaniu kontraktu. [28]
Kustosz ks. Michał Maurycy Komecki w dniu 24 maja 1760 roku wydał edykt obywatelom magistrom ślusarzom dóbr wsi Górek Świątniczych [29], w którym kustosz dowiedziawszy się, że kuźnie są zbyt blisko chałup położone, co już powodowało pożary, nakazał, żeby przenieść kuźnie dalej od domostw w przeciągu pół roku pod karą grzywien i 50 plag. Dla powagi i znaczenia tej sprawy kustosz osobiście podpisał i sygnował ten dekret.
Przykładów procesów zapisanych w Aktach sądowych kustosza jest znacznie więcej i wszystkich nie mam zamiaru podawać. Można jednak wyciągnąć wniosek, że zwiększona ilość procesów w połowie XVIII w spowodowana była następującymi czynnikami. Po pierwsze duża aktywność w sądach wójtowskich i kustoszowskich świadczy o tym, że pomimo powolnego zmniejszania się w skali kraju zapotrzebowania na płatnerską robotę, to w Świątnikach kuźnie tętniły cały czas pracą, wykonywano długoterminowe kontrakty dla chorągwi magnaterii obojga narodów. Wynikało to także z ciężko zapracowanej, ale wreszcie wyrobionej renomie świątnickich produktów. Nie da się porównać, dziś wielkości tej renomy, ale musiała być niemała skoro sami książęta korzystali z tej pracy. Drugim czynnikiem był wzrost liczby samych płatnerzy w Świątnikach. Przy takiej ich liczbie konkurencja była tak ostra, że wiele osób nie wahało się łamać prawa i ordynacji płatnerskiej, byle tylko dostać kontakt. Po trzecie zaś zwykła ludzka zazdrość i zawiść.
Wiek XVIII był z całą pewnością szczytem osiągnięć rzemieślniczych w Świątnikach. Do dzisiejszych czasów przetrwało wiele egzemplarzy broni i elementów zbroi, ale nie sposób jednoznacznie określić pochodzenie takiego egzemplarza w kuźni świątnickiej, gdyż świątniczanie nie mieli własnych punc (marek czyli znaków umieszczanych na zbroi lub głowni).
I nagle przyszedł rok 1772 i świątniczanie musieli szybko dostosować się do nowej rzeczywistości. Granice i cła zamknęły dotychczasowy rynek zbytu, a na nowym nie było miejsca dla płatnerzy świątnickich. Ale jak dobrze wiemy, świątniczanie świetnie się i tam odnaleźli, ale już z nowym asortymentem i z nowymi sposobami handlu. Ale o tym będzie w kolejnych artykułach.
[1] F. Batko, Przemysł metalowy w Świątnikach Górnych pod Krakowem w XVIII w, maszynopis 1935 r. s.37
[2] Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, Acta officialia 45, s.139 wpis 326 z 5.12.1524 r.
[3] Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, Acta officialia 60 s.381 wpis 496 z 18.10.1530 r.
[4] Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, Acta officialia 53, s. 52-53 wpis 426 z 27.11.1538 r.
[5] Franciszek Siarczyński, Słownik historyczno-statystyczno-geograficzny królestwa Galicji, tom III, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław, rękopis 1829/III s. 156
[6] Franciszek Siarczyński, Obraz wieku panowania Zygmunta III króla polskiego i szwedzkiego… tom II, Poznań 1858 s. 116-117
[7] Franciszek Maksymilian Sobieszczański, Wiadomości historyczne o sztukach pięknych w dawnej Polsce zawierające opis dziejów i zabytków budownictwa, rzeźby, snycerstwa, malarstwa i rytownictwa, z krótką wzmianką o życiu i dziełach znakomitszych artystów krajowych, lub w Polsce zamieszkałych, tom II, Warszawa 1849, s. 285
[8] Julian Kołaczkowski, Wiadomości tyczące się przemysłu i sztuki w dawnej Polsce, Kraków i Warszawa 1888, s. 70
[9] Tamże, s. 467
[10] Tamże, s. 566
[11] Tamże, s. 620
[12] Adolf Pawiński, Źródła dziejowe, tom XIV – Polska XVI wieku pod względem geograficzno-statystycznym. Małopolska tom III, Warszawa 1886 r. s. 43
[13] Rejestr poborów R 1629 z województwa krakowskiego, rękopis OSSOLINEUM we Wrocławiu
[14] F. Batko, op. cit. s. 33
[15] F. Batko, op. cit. s. 14
[16] F. Batko, op. cit. s. 31
[17] F. Batko, op. cit. s. 32
[18] F. Batko, op. cit. s. 29
[19] Rel. Castr. Crac. 136 (658), 1712, s 775-782.
[20] Z. Bocheński, Krakowski cech mieczników, Kraków 1937, s. 32.
[21] Archiwum Państwowe w Krakowie, Uchwały cechu mieczniczego i szpadniczego miasta Krakowa z 1761 r
[22] Znane mi są dwie zachowane księgi – jedna znajdują się w zbiorach PAN, jako rękopis nr 1872 (Ai.1872), z czego część została wydana drukiem przez B. Ulanowskiego w 1921 r. w XII tomie cyklu Starodawne prawa polskiego pomniki i dla tej części istnieje numeracja rozpraw; druga jest własnością rodziny Czerwińskich (Ai.Cz)
[23] Ai.Cz, s.14
[24] Ai.Cz, s.50-52
[25] Ai.Cz, nr 197
[26] Ai.1872, nr 7162
[27] Ai.1872, nr 7200
[28] Ai.1872, nr 7248
[29] Ai.Cz, s.68